czwartek, 10 czerwca 2010

na dzień dzisiejszy:


zły jest na mnie jedyny człowiek, który mnie w miarę rozumie. i to z mojej winy.
mój przyjaciel.
chłopak, z którym wiązałam już (po 2 latach) poważne w miarę nadzieje, kocha swą byłą. no cóż. przebolałam. w końcu kto go ma zrozumieć, jak nie ja. nadal się przyjaźnimy.
mam wszystkiego powyżej swoich ciemno blond włosów i w niczym nie widzę sensu.
co prawda K. mówi, że we wszystkim jest sens tylko: 'czasem jest on ukryty za żelazną pokrywą, przez którą trzeba się przekopać palcami'. zgodnie z jego teorią się poniekąd przekopywałam przez tą żelazną pokrywę. tyle, że me palce przy tejże okazji zaczęły krwawić. palce duszy.

mam niesamowity talent do ranienia osób, które kocham.

jesteśmy rozczarowani nie Bogiem taki jakim Jest, ale takim jakiego my znamy. jakiego kładziono nam do głowy. rozczarowani jego obrazem. tak często zafałszowanym.
lifijam.